wtorek, 3 września 2013

Kiedy milczeć, kiedy mówić?

Czasami trzeba pomilczeć, dać się wygadać drugiej osobie, żeby osiągnąć porozumienie. A czasami odwrotnie, trzeba bardzo długo rozmawiać, żeby wyjaśnić nieporozumienie. Jak rozróżnić te sytuacje?

Milczenie

Dzisiaj miałam okazję być w przychodni, żeby wykonać badania. Dawno tam nie byłam, ale sądziłam, że jak wczoraj umówiłam się telefonicznie, to wszystko pójdzie dobrze. Jednak napotkałam w rejestracji na bardzo niezadowoloną z życia kobietę. Powiedziałam swoje i czekałam cierpliwie.

Kobieta w międzyczasie poplotkowała z inną, która ją odwiedziła (scena jak za komuny), zjadła śniadanie, wprowadziła karty pacjentek do komputera. Tak sobie pomyślałam (i wytłumaczyłam ją w myślach), że wróciła po pół roku z urlopu macierzyńskiego i jest mocno zestresowana. Nie dało się nie słyszeć rozmowy. W końcu zostałam obsłużona i zdążyłam na badanie.

W tym przypadku moje milczenie było dobrym wyborem. Kiedyś zrobiłabym awanturę i miałabym tylko popsuty dzień. Teraz wiem, że trzeba poczekać i sprawy same się ułożą.

Długa rozmowa

Miałam też dzisiaj dosyć długą rozmowę z osobą, z którą współpracuję. Milcząco przyjęła pewne założenia i postawiła mnie przed faktami. Moje zdziwienia i reakcja na nie spowodowały jeszcze większe zdziwienie po jej stronie.

I naprawdę długo musiałam tłumaczyć, odkręcać i prostować sytuację taką, jaka jest według mnie. A to dlatego, że wcześniej nie porozmawialiśmy wystarczająco dużo. Długa dyskusja przyniosła wzajemne zrozumienie, jednak zaniedbanie popełniliśmy wcześniej, nie rozmawiając.

W tym przypadku długa rozmowa była lepszym rozwiązaniem. Przemilczenie sytuacji doprowadziłoby niechybnie do większego niezrozumienia i być może konfliktu.

Morał z tej bajki ...

Czasami trzeba milczeć, czasami słuchać, czasami krótko porozmawiać, a czasami bardzo długo dyskutować. Wszystko zależy od sytuacji, rangi problemu, relacji między osobami i wielu innych czynników.

Dlatego tak ważne jest rozróżnianie scenariuszy, jakie pisze nam życie. Czasami jest to komedia, czasami farsa, a czasami tragedia. I trzeba dostosować adekwatne środki wyrazu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania