Spacerując ostatnio z psem zauważyłam, że cały czas muszę
regulować długość i naprężenie smyczy. Zależy to przede wszystkim od masy psa
(35 kilogramów żywej wagi), zmieniającego się otoczenia, jak też spotykanych ludzi
(zwłaszcza dzieci, które pies kocha) i psów – znanych lub nieznanych. W każdym razie
psa muszę mieć zawsze pod kontrolą.
Podobnie jest z projektami – też chcę mieć je pod kontrolą.
Jak w takim razie zabezpieczam się przed niepewnością? Staram
się dobrze zarządzać ryzykiem, a przekładając to na realia budżetu projektu, muszę
mieć zawsze zapewnione rezerwy. także rezerwy czasowe w harmonogramie, tzw. bufory. I co najważniejsze,
rezerwy staram się mieć do samego końca – zarządzam nimi. Rezerwy pozwalają mi
na pewną elastyczność, a z tym zawsze żyje się lepiej i lepiej zarządza się
projektami. Moja
ulubiona liczba to 20% :)
Wracając do spaceru z psem,
Smycz dla psa mam długą, ma ona albo większy zapas albo
mniejszy. Czasami pozwalam jej swobodnie zwisać, jak jesteśmy sami na dużej
łące. Ale w otoczeniu innych psów lub ludzi, muszę psa trzymać krótko i mieć
rezerwę w drugiej ręce. Tym samym zmniejszam ryzyko, że nagle pies mi się
gwałtownie wyrwie. A raz miałam już rękę na temblaku ;)
Chwila refleksji …
Zastanawiam się czasami, dlaczego tak trudne jest
zarządzanie projektami i kiedy jest trudne. Tresura psa też nie jest łatwa, jednak niektórym się udaje. Psa mamy jednego przez wiele lat i jak go dobrze
wytresujemy w młodym wieku i będziemy później konsekwentni, spacery z nim będą
stanowić wyłącznie źródło radości dla obu stron.
Natomiast projekty trwają
czasami kilka miesięcy i jak zapewnić sobie wtedy sukces? Trzeba mieć sprawdzone
metody działania i sprawdzony zespół. Wtedy także każdy projekt jest wielką
przyjemnością.
Życzę udanego nadchodzącego tygodnia i samych przyjemnych
spacerów z psem lub bez psa :)
Na zdjęciu widok na wieczorny krakowski Rynek Główny u
wylotu ulicy Szewskiej.