Przeczytałam bardzo ciekawy artykuł dotyczący budowania dojrzałych związków
http://www.charaktery.eu/wiesci-psychologiczne/9984/Zwi%C4%85zki-na-gumce---koluzje/
Gorąco polecam jego lekturę, zwłaszcza, że okres przedświąteczny to czas rodzinny. A dobry związek jest warunkiem wstępnym do zbudowania dobrej rodziny.
Przytaczam fragment tego artykułu, dotyczący pierwotnych potrzeb. Autor pierwotnego artykułu pt. „Niebezpieczne związki” z Charakterów 2/2015 - Rafał Milewski - opiera się na książce szwajcarskiego terapeuty Jurga Willego "Związek dwojga".
Ślady dzieciństwa w związku
"Jeśli nasze potrzeby nie zostały zaspokojone w dzieciństwie, rzutują
potem na relację z partnerem. Każdy z nas ma 4 takie potrzeby:
1. Bycia ważnym i bezwarunkowo przyjętym
Poczucie bycia wartościowym buduje się od urodzenia, już wtedy, gdy
niemowlę przegląda się w oczach matki i dostrzega, że jest dla niej
ważne. Gdy matka odzwierciedla uczucia dziecka, ono doświadcza siebie
jako odrębnej istoty. Gdy jednak matka „nie mieści” w sobie uczuć
dziecka, traktuje je jak część siebie i narzuca mu, co powinno czuć i
robić, ono uczy się, że nie istnieje jako odrębna osoba.
2. Potrzeba troski i opieki
Pierwotnie wiąże się z karmieniem, z poczuciem, że jest ktoś, kto
zaspokoi głód. Kiedy pierś długo nie nadchodzi, głód – i fizyczny, i
bliskości – staje się nie do wytrzymania. Jeśli matce i dziecku udaje
się ustalić przyjemny dla obojga rytm między głodem a nasyceniem,
dziecko uczy się wytrzymywać nieobecność matki i frustrację. Czasem
jednak nie udaje się im dopasować. W dziecku może utrwalić się brak
zaufania.
3. Potrzeba autonomii
Kształtuje się w okresie zwanym buntem dwulatka. Dziecko zdobywa wtedy
nowe umiejętności i zaczyna odmawiać podporządkowania się rodzicom.
Zarazem wciąż jest od nich zależne i potrzebuje dowodu, że jego bunt nie
uśmierca dobrej relacji z rodzicami. Czasem wychodzi z tej fazy z
poczuciem, że można rozwiązać konflikt tak, by obie strony były
zadowolone, a czasem – że chodzi o to, by wszelkimi sposobami zyskać
władzę nad drugim.
4. Potrzeba identyfikacji z własną płcią
Czwartą potrzebą jest identyfikacja
z własną płcią biologiczną. Kulminacja tego procesu następuje między 3.
a 6. rokiem życia. Chłopcy fantazjują wówczas, że ożenią się z mamą,
dziewczynki przeżywają to wobec ojców. Potem wyplątują się z tych
fantazji i mogą bezpiecznie identyfikować się z rodzicem tej samej płci.
Trudność napotkana w tej fazie grozi, że młody człowiek utknie w
pozycji „synka mamusi” lub „tatusiowej córeczki”. Z powodu ciągłego
zagrożenia przez rywala i poczucia winy, że zajął jego miejsce, taka
osoba ma wtedy poczucie, że własna płeć jest krucha i dlatego wciąż
wymaga jej potwierdzania."
Morał
Dobrze jest mieć świadomość siebie, swoich zaspokojonych lub niezaspokojonych potrzeb w dzieciństwie. Znajomość uświadomionych, jak też nieuświadomionych, zepchniętych do nieświadomości, niechcianych naszych cech (Cień) jest bardzo ważna.
Im lepiej siebie poznamy, tym bardziej świadomie i dojrzale będziemy żyć. Będziemy mogli wtedy budować dojrzałe związki i szczęśliwe rodziny.